PIERWSZY RAZ, NA PEWNO NIE OSTATNI.

O watrze dowiedziałem się od osoby, która już kilka razy była z wami. Reakcja i decyzja natychmiastowa.
Kompana podróży znalazłem dość szybko. I tu zaczęły się pytania. Co wziąć a czego lepiej nie. Poradnik pomogł bardzo. I o ile z treningiem górskim jesteśmy za pan brat tak z bytowaniem na łonie natury nie koniecznie. Ogarnelismy i spakowani wyruszyliśmy pociągiem do Bielska Białej a potem przez Czupel na miejsce noclegu. Na miejscu, gdyż dotarliśmy już po zmroku od razu zaproponowano nam pomoc “Że mają siekierke” “że jak coś to mamy podejść”.

Dalej już poszło. Namiot, ogień, coś na ząb i do głównego ogniska. Atmosfera była niezwykła choć dla większości to już standard, dla mnie nowość. Pierwsze o czym pomyślałem to że “Oni się tu wszyscy znają”, drugie ” też chce złotą odznakę i już za kilka lat ją odbiore”.
Noc minęła szybko. Z jednej strony gitarą i śpiew z drugiej wycie psów. Magia…. Jak z Jacka Londona. Na zdjęciu kreatywność ludzi odnośnie strojów z każdą kolejną osobą która Nas mijała była bardziej zaskakujaca. Apel poranny i pakowanie, morsowanie i w drogę do domu. Za rok będziemy mądrzejsi co spakować a czym nie dokładać ciężaru. Także do za rok….dzięki że mogliśmy być częścią tego rewelacyjnego wydarzenia.

Marcin Duraj